Swój kolejny tom poetka otwiera manifestem, wyrażając pragnienie objęcia całego świata i zagarnięcia całej siebie w księgę. Trudno nie dostrzec w inicjalnym wierszu programowego maksymalizmu nawiązującego do idei Juliana Przybosia, nazwanej zamachem na wszystkość. To oczywiście utopia, do której w różnym stopniu zaznaczają dystans następne utwory z konieczności zawężone tematycznie i skupione na konkrecie, przez który przeziera ambicja niemożliwego uniwersalizmu, podczas gdy wiersz zagląda w różne obszary i zakamarki bliższej i dalszej rzeczywistości. Współuczestniczymy w uważnej obserwacji otoczenia, w której najważniejsze wydają się zbliżenia na detal; widzimy by rzec za Szymborską świat ze wszystkich stron świata. Wielostronna próba ogarnięcia Wszystkiego w oglądzie panoramicznym staje się zarazem dyskretnie implikowanym, zwielokrotnionym autoportretem.. z posłowia Piotra Michałowskiego
Przyboś Uta Bücher


Samoograniczenie ekspresji nie musi wynikać z twórczej niemocy, ale może jak w tym przypadku dowodzić dojrzałości, jeśli motywowane jest przeświadczeniem o zbyt ciasnym horyzoncie poznawczym, które zakreśla język jako narzędzie niedoskonałe. Doświadczana mglistość doznań i przeżyć nie przystaje bowiem do żadnej z nazw, które oferuje leksyka, toteż nieprzekładalne na słowo pozostają pioruny olśnień, epifanie, iluminacje, triumfy, a nawet klęski świadomego odkrywcy rzeczywistości. Tę sytuację manifestuje w jednym z wierszy oksymoroniczna formuła: jawienia niejasnego oczywistości, która zbliża do jaskini Platona, oddalając od widnokręgu otwartego na dumną kolonizację poetyckim sensem. Już na początku swego najnowszego zbioru Uta Przyboś zastrzega, że poszukuje nie radykalnej istoty rzeczy, lecz właśnie istoty jej zamglenia. Dlatego jak można dopowiedzieć zamiast dążyć do środka labiryntu, czule dotyka ścian, ociera się o zamknięte przejścia i uważnie śledzi swą krętą drogę, odnotowując kolejne zbłądzenia.