Diese Autorin schreibt super sexy Liebesromane und heiße Erotik, die tief in den Kern intimer Beziehungen eintauchen. Ihr Schreibstil ist direkt und kühn, keine Angst, die stärksten Wünsche zu erforschen. Die Erzählungen sollen die Fantasie anregen und einen bleibenden Eindruck hinterlassen. Leser können Geschichten voller Spannung und Verlangen erwarten.
Karolina, Kazik i wydra Hiacynta kontynuują swój pościg za tajemniczym
porywaczem Zagadkobota. Tym razem podróżować będą nie tylko przez przestrzeń,
lecz również przez czas! Odwiedzą 7 różnych epok, w których poznają więcej
przyjaciół i stawią czoła jeszcze większej ilości zagadek. • Przemyślane
zagadki dla młodych czytelników • Niezależna 2-ga część • Gra bez konieczności
korzystania z internetu
Kardynał Robert Sarah w wywiadzie-rzece przeprowadzonym przez Nicolasa Diata
formułuje taką oto przejmującą diagnozę naszych czasów: To, co nadprzyrodzone
wydaje się wchłonięte i unicestwione, w tym, co naturalne. To, co
nadprzyrodzone, zostaje umniejszone na pustyni tego, co naturalne. Stajemy się
głusi, autystyczni i ślepi na sprawy Boże. Zapominamy, że istnieje niebo. Już
nie widzimy nieba i Boga też już nie widzimy. Człowiek jest zaczarowany tym,
co dotykalne. Świat zachodni już nie doświadcza nadprzyrodzoności. Mocne to
słowa, budzące głęboki smutek, a nawet lęk wobec tego, co jest i co ma
nadejść. Wielokrotnie rozbrzmiewały mi one w umyśle, gdy czytałem – i
rozważałem – Bezkres poranka Michała Gołębiowskiego (wcześniej książka nosiła
tytuł Ciemny płomień). A to dlatego, że autor tej książki zarazem zgadza się z
posępnym rozpoznaniem purpurata, jak i tego nie robi. Zgadza w tym sensie, w
jakim czynić to musi każdy współczesny chrześcijanin i katolik. Oto bowiem
istotnie stoimy wobec głębokiego kryzysu zmysłu wiary i nadprzyrodzoności. Ten
ostatni był niegdyś powszechny i niemal oczywisty, dziś zanikł na wielkich
obszarach kultury i życia społeczeństw, w tym także Polaków. Nie czujemy już i
nie rozumiemy spraw Bożych, klucz do tajemnic wiary mocno przerdzewiał, a
wielu nie tyle go zgubiło, co po prostu świadomie wyrzuciło. Są to – niestety
– problemy znane wierzącym aż nazbyt dobrze, także autorowi Bezkresu poranka.
Choć eseje jego emanują spokojem i zaufaniem w ustawy Opatrzności, to przecież
wyczuwalna jest w tych pięknych, napisanych polszczyzną staranną i melodyjną –
a przy tym pozbawioną afektacji i zbędnych retorycznych ornamentów – tekstach
nuta troski, smutku i nostalgii. Zarazem jednak cały niniejszy zbiór wskazuje
na inne całkiem, wręcz przeciwne rozpoznanie, że mianowicie teologia – nauka o
sprawach Bożych, oparta na sztuce ich głębokiego przeżywania i rozumienia –
nie znika i zniknąć nie może. Jest bowiem trwałą i nieusuwalną dyspozycją
ludzkiego ducha, który – jak powiada wielokrotnie cytowany przez
Gołębiowskiego św. Augustyn – nie zazna spokoju, póki nie dotrze do
Rzeczywistości Ostatecznej. To bowiem, co w teologii źródłowe i istotne, jest
wołaniem z Oddali, wezwaniem do prawdziwego bycia, do powrotu do Domu – i to
wezwanie nigdy nie zamilknie, jest współwieczne człowiekowi. Stąd też
wszystkie duchy prawdziwie poszukujące są w tym pierwotnym znaczeniu
nieuchronnie „teologiczne”. O tym właśnie traktuje i tego dowodzi cały ów tom.